Jedną z najgorszych blokad do zniwelowania są inni.
Ok. Nie Ci realni.
Inni w mojej głowie.
Głos społeczeństwa, który podpowiada mi jak NIE powinnam
mówić i jak NIE powinnam wyglądać i zwykle jest on krytyką w tym właśnie
momencie, w którym to coś robię.
Czy ja myślę, że inni naprawdę poświęcają tak wiele czasu,
żeby mnie oceniać? Analizować co ja robię
i dlaczego?
Komu by się chciało?
Nawet jeżeli ktoś o mnie myśli lub mówi coś złego, to nie
przykłada do tego większej wagi. Generalnie nie ma to dla mnie większej
wartości. Zresztą zwykle ludzie oceniają nas w myślach tylko i wyłącznie pod
własnym kontem. Szefowa uważa, że jesteśmy beznadziejni, bo jesteśmy nie
zorganizowani. Ale myśli o nas jako pracownikach, a nie człowieku w ogóle. Jej
by było lepiej, gdybyśmy samoorganizowali się świetnie. Chociaż prywatnie być
może nie cierpi przesadnie porządnickich osób.
Ale nie ma sensu zastanawiać się nad tym jaki biznes mają w
nas inni.
Po prostu muszę to odpuścić.
A odpuścić mogę prosto. Niby.
Nie oceniając innych.
Ćwiczenie:
Za każdą krytykę innej osoby, która pojawi się w moich
myślach (lub słowach) muszę wymyślić 5 pozytywnych cech tej osoby.
Ktoś podejmuje wyzwanie?
0 komentarze:
Prześlij komentarz